To pytanie zadałem sobie
kupując Fallout 4 GOTY i patrząc na ceny nowego AC (który nieco mnie ciągnie ze
względu na sentyment do serii, o którym za tydzień :)). Nie jest niczym nowym
(ani odkrywczym) stwierdzenie, że nowe gry nie są tanie, ale niekiedy nie można
się powstrzymać. Ale czy nie warto jednak poczekać z zakupem?
Przyjrzałem się cenom
wspomnianych wyżej dwóch gier (cena AC pochodzi ze sklepu Ubisoftu):
Fallout 4 GOTY (wszystkie DLC)
- ~149 złotych [mcz](kupiłem ją za 135 wykorzystując kody zniżkowe)
AC: Origins – „edycja zwykła” (sama gra) – 249,90 (!)
złotych
AC: Origins – Deluxe Edition (gra + deluxe pack + mapa
+ soundtrack) – 279,90 złotych
AC: Origins – Gold Edition (gra + deluxe pack + Season
Pass – mapa – soundtrack) – 359,90 złotych
AC: Origins – God’s Edition (gra + deluxe pack + mapa
+ soundtrack + artbook + figurka – Season Pass) – 429,90 złotych
AC: Origins – Dawn of the Creed Edition (gra + deluxe
pack + Season Pass + mapa + soundtrack + artbook + amulet + 2 arty + steelbook
+ figurka) – 649,90 złotych
I o to mi właśnie chodzi –
różnice miedzy poszczególnymi edycjami Asasyna są niewielkie, ale… spójrzcie na
edycję za 430 złotych – jaki jest sens jej kupowania, skoro potem trzeba będzie
dokupić do niej SP?
Ja rozumiem, że gry to biznes,
ale zrozumiałbym, że każda kolejna edycja jest bardziej wypasiona i przez to
coraz droższa, tak dlaczego wydając więcej… muszę zapłacić jeszcze więcej, żeby
mieć dostęp do „bajerów” tańszej edycji? Gdzie tu logika? Dobrze, że w tej
cenie przynamniej gra jest w pudełku :D.
Dlatego odpowiedź na pytanie
postawione w tytule wydaje mi się oczywista – jeśli jest się zwykłym,
przeciętnym graczem to należy selekcjonować gry i kupować je dopiero w
przecenie. Inaczej się najzwyczajniej w świecie nie opłaca (no, chyba, że komuś
zależy na takich duperelach jak figurka czy amulet…).
Jednakże, przy okazji
pomyślałem o czymś jeszcze – do jakiego etapu doszła granża. To jest dosyć
straszne (i wkurzające), że producenci wycinają z gry spore fragmenty, by
później je „dosprzedawać” jako DLC (na które już narzekałem). Taki Cities
Skylines (który mi się bardzo spodobał), gdzie o ile rozumiem duże dodatki, tak
nieporozumieniem jest dla mnie: dodatkowa stacja radiowa? – fu pay me!;
możliwość organizowania koncertów w mieście? - fu pay me!; 15 nowych budynków?
– fu pay me!. Nie wspominając już o kwiatkach pokroju paczek za realne
pieniądze w grze single player…
Co tu dużo więcej pisać –
dopóki gracze będą wydawali kupę kasy na Full Wypas Edition z zadupiem
bohatera, dopóty twórcy będą to sprzedawać. A reszta będzie czekać na
odpowiednią cenę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz