sobota, 29 października 2016

PeCe mastah rejs!

Yyy przez gópie plejstejszyny i x-klocki yyy gry majom gorszom grafikem i wymagania s kosmosu! Ale twurcy wolom konsole bo gry som drogie i hajs się zgadza. Ale ja se moge ściągnonć emulator i grać w co kce!

PC mastah rejs!



Dobra, gimbaza na bok (uwaga! Produkt będzie zawierał memy, ale nigdy ich dużo nie było na blogu, więc je tu powrzucam na chama, żeby było bardziej kolorowo, bo jestem leniwy :P). Temat wojny platformowej (czyli w zasadzie konsole vs PC) powrócił przy okazji zapowiedzi gry Red Dead Redemption 2 i faktu, że nie pojawi się ona na blaszakach.



I choć jestem graczem posiadającym tylko PC (choć od jakiegoś roku mam tez Androida) nie czuję się jakoś strasznie źle z tego powodu. Zanim jednak niektórzy z Was przypomną mi, że jakieś trzy lata temu „płakałem” z powodu braku premiery GTA V powiem tak: uważam, że o ile brak serii GTA na „kompach” to grzech, tak o konsolowy exclusive (jakim jest RDR) nie ma co się kłócić. W God of War też nigdy nie zagram i co z tego? Byle R* kontynuował tworzenie GTA na PC i będzie gitara J.



Rozśmiesza mnie jednak ta „wojenka” toczona na fanpejdżach, forach, stronach internetowych i czym tam jeszcze poświęconym grom. Bo serio – czy to wina konsolowców i konsol, że gra wychodzi tylko na ich platformy.

Więc wstydźcie się „pececiarze” i nie obrażajcie innych graczy tylko za to, że grają na czymś innym.

(nie) Obrażajcie twórców, że nie chcą tworzyć gier na naszą platformę!



Za to wszyscy tacy jak ja – czyli grający tylko na PC – powinni pamiętać, że my możemy grać w WoWa, strategie, modyfikacje, Skyrim Full HD od jakiegoś roku i nieco tańsze gry (w tym tanie serie).

Nie to, co ten konsolowy plebs.



PeCe mastah rejs!

Yyy przez gópie plejstejszyny i x-klocki yyy gry majom gorszom grafikem i wymagania s kosmosu! Ale twurcy wolom konsole bo gry som drogie i hajs się zgadza. Ale ja se moge ściągnonć emulator i grać w co kce!

PC mastah rejs!



Dobra, gimbaza na bok (uwaga! Produkt będzie zawierał memy, ale nigdy ich dużo nie było na blogu, więc je tu powrzucam na chama, żeby było bardziej kolorowo, bo jestem leniwy :P). Temat wojny platformowej (czyli w zasadzie konsole vs PC) powrócił przy okazji zapowiedzi gry Red Dead Redemption 2 i faktu, że nie pojawi się ona na blaszakach.



I choć jestem graczem posiadającym tylko PC (choć od jakiegoś roku mam tez Androida) nie czuję się jakoś strasznie źle z tego powodu. Zanim jednak niektórzy z Was przypomną mi, że jakieś trzy lata temu „płakałem” z powodu braku premiery GTA V powiem tak: uważam, że o ile brak serii GTA na „kompach” to grzech, tak o konsolowy exclusive (jakim jest RDR) nie ma co się kłócić. W God of War też nigdy nie zagram i co z tego? Byle R* kontynuował tworzenie GTA na PC i będzie gitara J.



Rozśmiesza mnie jednak ta „wojenka” toczona na fanpejdżach, forach, stronach internetowych i czym tam jeszcze poświęconym grom. Bo serio – czy to wina konsolowców i konsol, że gra wychodzi tylko na ich platformy.

Więc wstydźcie się „pececiarze” i nie obrażajcie innych graczy tylko za to, że grają na czymś innym.

(nie) Obrażajcie twórców, że nie chcą tworzyć gier na naszą platformę!



Za to wszyscy tacy jak ja – czyli grający tylko na PC – powinni pamiętać, że my możemy grać w WoWa, strategie, modyfikacje, Skyrim Full HD od jakiegoś roku i nieco tańsze gry (w tym tanie serie).

Nie to, co ten konsolowy plebs.



sobota, 22 października 2016

Kącik muzyczny

Kilka lat temu niejaki Smuggler napisał, że ma „pierwszy stopień muzykalności”, czyli „odróżnia kiedy nie grają, a kiedy nie grają”. Nieco rozwinąłem tę myśl i uważam, że mam drugi stopień – odróżniam czy mi się utwór podoba czy nie :).

Wiadomo – de gustibus nihil nisi bene  de gustibus non est disputandum, lecz w niniejszym wpisie chciałbym napisać o muzyce, której ostatnio słucham najczęściej, niezależnie od tego, co robię. Rzuciłem więc okiem na swoją playlistę na telefonie i co widzę?

99% to utwory z gier!

Nawet teraz, pisząc ten wpis, z głośników płynie muzyka z Dragon Age: Inkwizycja. I to w dodatku nie w wersji oryginalnej – angielskiej – a w wersji francuskiej.

Dlaczego akurat w tym języku? Powody są dwa: uczę się aktualnie francuskiego oraz fakt, że w tym języku brzmi to dużo lepiej.

Dla porównania:




I co sądzicie? Francuski > angielski, nie? :P

Astra*ując jednak od mojej listy odtwarzania - sięgnąłem pamięcią do pierwszej muzyki, która mi się w grach podobała i przypomniałem sobie najlepsze, moim zdaniem, radio w historii serii GTA – pochodzące z „trójki” Game FM. Pamiętam, ze zawsze, ale to zawsze je włączałem.

Fakt, w nowszych częściach radio stało się bardziej rozbudowane (ach ta reklama wyborcza z GTA V :D) i pełne znanych utworów, ale w tamtych czasach było to, dla mnie, coś genialnego.

Dodatkowo:


  
Podobnie, jest w przypadku pierwszej Mafii. Wiem, że niedawno wyszła „trójka” (jeszcze nie grałem – chyba poczekam aż stanieje), a ja wciąż lubię wracać do pierwszej części (mam save ze zrobionym wątkiem głównym) i jeździć bez celu po całym mieście słuchając muzyki każdej z dzielnic.

Wracając jednak do playlisty, wymienić mogę jeszcze sporo utworów z gier: choćby genialne „Ave Maria” z Hitman: Blood Money (wciąż jedyny utwór po niemiecku, którego słucham :D). Do tego utwór z Przystani z piątego Heroesa, "Dragonborn" i "Sovngard" z soundtracku Skyrima. Oraz "Lament of the Highborne" z World of Warcraft. Oczywiście, nie zapomniałem o polskim akcencie, czyli „Wilczej zamieci” (a raczej jej francuskiej  angielskiej wersji :))  z Wiedźmina 3.

Swoją drogą, niebawem w supermarketach będą grać utwory bożonarodzeniowe, więc i dla „Bóg się rodzi” znajdzie się miejsce… zupełnie jak w Civilization V podczas gry Polską :). (wprawdzie nie ma go na mojej „codziennej” liście, ale jest przy Świątecznych).

Do czego zmierzam – wynajdując w swojej playliście i głowie utwory z gier uświadomiłem sobie jak mało zwraca się uwagę na ten „szczegół”. Bo jak wygląda udźwiękowienie „gier” w niektórych filmach? Bziiuuu-pcium!-piuuu. I taki obraz gier powstaje w świadomości nie-graczy i „naukowców”.

A szkoda, bo akurat pod tym względem gry już dawno dorównały filmom.


Jeszcze pytanie do Was – jakie macie ulubione utwory z gier?

sobota, 15 października 2016

Dziennik Nathana Paula Chestertona

Dzień 1

Wreszcie wyprowadziłem się ze swojej wioski. Duże miasto to duże możliwości. Fakt, mieszkam w jakiejś klitce, ale jutro mam rozmowę o pracę. Będę operatorem śmieciarki. Zawsze coś, na początek. A tymczasem obejrzę TV.

Dzień 2

Zniszczenie, pościgi, wybuchy, krew, akcja! I to wszystko widziałem zanim w ogóle wyszedłem z mojej dzielnicy! Jaki tu jest poziom przestępczości? Może niezbyt wysoki, bo w życiu nie widziałem tylu policjantów. Na szczęście widziałem jak gliny zatrzymały tego szaleńca – w końcu kto normalny biega z bazooką?

Dzień 4

Mój pierwszy dzień pracy minął nadzwyczaj spokojnie. Jeżdżę z dwoma kolesiami po mieście. I tyle. Nic więcej – to miasto nie generuje żadnych śmieci. To w sumie dobrze – płacą mi praktycznie za nic.

Dzień 5

Co tu się ku*** dzieje??? Dzisiaj go widziałem – tego świra! Najpierw myślałem, że to ten towar, który wczoraj… nie ważne. Ale nie! Ten facet normalnie jeździł po mieście – a jaka ma wypasioną furę! Potem wszędzie widziałem ten sam model, więc chyba pół miasta sobie kupiło.

Dziwne, że tylko jego egzemplarz miał wybitą lewą szybę.

Dzień 8

Ale rzeźnia! Znowu była strzelanina i znowu to ten sam gość! Ale co tu się działo… czołgi, śmigłowce, wszędzie trupy. Widziałem jakiegoś potrąconego faceta, więc wezwałem karetkę. Przyjechali, rozjechali go i zajęli się policjantem z przestrzeloną czachą. Widać, jak traktują zwykłych obywateli, konowały. Przynajmniej go uratowali – wpakowali go do karetki i pojechali potrącając jeszcze trzy osoby.

Dzień 9

Świr nadal ucieka. Co za beznadzieje władze są w tym mieście! Czołgi jeżdżą po ulicach niszcząc asfalt!

Dzień 10

Skąd miasto stać na tylu policjantów? I czemu aż dwa dni zajęło im dorwanie tego świra? Przynajmniej to już koniec jego przygody, ha! Sam widziałem jak go podziurawili. Durszlak normalnie.

Dzień 12

Trochę wczoraj popiłem z kumplami. Przy budce z hot-dogami spotkałem tego świra – całego i zdrowego! Ci lekarze to jednak są nieźli. Ciekawe jak oni to zrobili?

Dzień 14

Eeechhh… kolejny pościg, ale nuda…

Dzień 15

Ci policjanci to jacyś jeb******* są. Wczorajszy pościg zakończył się na moich oczach. I nie, nie złapali go – wjechał do jakiegoś warsztatu, przemalował wóz i policja pojechała gdzie indziej. No nie wierzę! Zawołałem jednego z gliniarzy, ale mnie olał tłumacząc, że „to przecież nie jest poszukiwany”. Przecież przez przednią szybę widziałem jego mordę!

Dzień 18


Mam dość – jutro wyjeżdżam z tego durnego miasta. Przez trzy godziny policja goniła Świra, by olać go, gdy wszedł do swojego domu. Bardziej beznadziejnej policji nigdy nie widziałem. Dobrze, że jutro już mnie tu nie będzie.

sobota, 8 października 2016

Cech, które NPC powinny nienawidzić u bohaterów RPG

Numer I
Bycie Tym Jedynym

Wyobraźmy sobie taka sytuację – do naszego kraju przybywa osoba z bardzo daleka i nagle okazuje się, że jest ona Wybrańcem, wszechpotężnym pogromcą czegokolwiek.

Ale to nie jest najgorsze. Najgorsze jest, że to Zło pojawia się dziwnym trafem właśnie wtedy, gdy do krainy przybywa Bohater. I jak go tu lubić? Przez niego to wszystko!

Numer II
Molestowanie sprzedawców

„Mam tu sześć milionów sztyletów. Dawaj hajs!” – to musi irytować. Szczególnie sprzedawców  i innych klientów. Przyjdzie taki i zabierze złoto wszystkim handlarzom w całym mieście i jeszcze szuka komu by tu opchnąć te zbędne mu już strzały +1. A ty czekaj na wypłatę, bo akurat żaden kupiec nie ma już kasy a ty nie potrzebujesz Smoczej Zbroi +80. Zresztą – i tak Cię na nią nie stać.

Numer III
Bezkarność

W każdym świecie są równi i równiejsi. Jeśli uczciwie pracujesz, płacisz podatki i raz powinie ci się noga – wsadzą Cię za kraty, gdzie dokonasz żywota.

A Bohater? Skądże – on(a) ma chody u władzy. Zabije 5 osób? Spoko, 5000 złota załatwi sprawę. No, ewentualnie możesz posiedzieć ten miesiąc za kratami na koszt podatników.

Normalnie jak w realnym świecie :D.

Numer IV
„Pracowitość”

Kiedy już jakoś przetrawimy, że Bohater przybył na ten świat w jednym celu - zabicia Wszelkiej Maści Zła – to się na to godzimy. Jeden rodzi się, by być szewcem, inny – by zabijać potwory. Życie.

Ale co robi Bohater? Zabija bandytów (co jeszcze jest ok), zbiera kwiatki, kamyki, wykonuje jakieś zadania typu zabij szczury albo przynieś książkę. No serio – Wielkie Zło panoszy się po świecie (jakby nie było – to jego zadanie!) a ten ćwok łazi po całej krainie i robi bzdety, które (prawie) każdy wioskowy głupek potrafi zrobić.

Co gorsza, ten cały Bohater kradnie pracę uczciwym i ciężko pracującym NPC-om! Przychodzi, zbiera plony i sprzedaje właścicielowi ziemskiemu. A NPC? Do roboty, żeby Bohater znów mógł zebrać, zanieść i otrzymać zapłatę!

Tak samo jest w kopalniach – dziwnym trafem jak Bohater przyjdzie i chwile pokopie to nie da się przez długi czas nic stamtąd wydobyć. To nie może być przypadek!

Numer V
Brak aspiracji

To już jest szczyt wszystkiego – wszechmocny Bohater, najczęściej bogaty, posiadający od groma ziem i innych tego typu rzecz i znany w całej krainie… praktycznie nigdy nie obala panującego władcy! Nawet jeśli ten ostatni jest najgorszym możliwym ciemiężycielem!


I to ma być Bohater? To jakaś popierdółka, a nie Bohater!

sobota, 1 października 2016

Czas MSM-ów cz.3

Jestem już prawie u celu. Jeszcze tylko parę dni. Tylko JA mogę to zrobić. Jestem ostatnią nadzieją ludzkości…

I zakończę to szaleństwo, choćbym miał zginąć.

Widzę ich, obserwuje. Lata grania w gry komputerowe wynaturzyły tych… zwyrodnialców. I pomyśleć, że i JA mogłem być taki, jak oni.

Byłem młodszy. I głupi. A ten piekielny pomiot prawie mnie opętał. Kolorowa grafika, wspaniała muzyka i ta krew. Wszędzie krew. I pornografia… A jęki mordowanych śnią mi się do dzisiaj.

Tak mało brakowało… tak bardzo mało… Ale nie dałem się. Tetris nie dał rady Mnie złamać. Ale zyskałem dzięki niemu przewagę – ta gra RPG pozwoliła mi na częściowe wejście w umysły tych, których dzisiaj nazywamy MSM-ami.

Diagnozowałem kiedyś taki przypadek na polecenie sądu (byłem biegłym spychologiem). Młody chłopak, szesnastoletni, pod wpływem gry Pokemon zabił swojego ojca nożem. Ten zwyrodnialec pewnie jest teraz wśród tych wszystkich morderców. Ale zabił swego ojca, osobę, która nigdy nic mu nie zrobiła. W końcu każdy ojciec ma prawo się napić i uderzyć żonę lub dziecko. Ale syn podnoszący rękę na ojca? Hańba!

Ale jedno musze przyznać – MSM-owie doskonale wyczuwają czy ktoś jest jednym z nich.  Na Moje szczęście myślą, choć jest to określenie mocno na wyrost, że jestem jednym z nich. Widzą we mnie jednego z bohaterów tych ich plugawych gier. Mam nadzieję, że gdy poznają prawdę będzie już dla nich za późno.

Nie mogę patrzeć na te chore istoty z tą ich destrukcyjno-narcystycznym podejściem. Widziałem zagładę cywilizacji. I teraz widzę, jak na jej gruzach budują własną. Pełno tu mrocznych grobowców, nowoczesnych baz, robotów i budynków ze szkła. Co za nekrofile!

Ale już niedługo te brudne, zawszone istoty przestaną dręczyć ten świat. Odnajdę legendarnego Prof. S. Jonalistę. A ON ich zniszczy.

Myśleli, że Prof. S. Jonalista to obelga. HA! Nie znają prawdy. Ale JA znam. To właśnie ON jako pierwszy walczył z tworem piekielnym, jakim była kultura oralna. Mowił o tym bardzo głośno. Ale został wyśmiany. Wkrótce pojawił się nowy wróg – pismo. Prof. S. Jonalista uważał te bazgroły za kult Szatana - napisał o tym mnóstwo ścian, ale nadal był wyśmiewany. Poza pewną grupą. Ci ludzie, prawdziwi mędrcy i jedyne osoby, które znają Prawdę, stworzyli podwaliny pod współczesną spychologię. Byli Mistrzami moich mistrzów.

Szkoda, że ludzkość dała się tak łatwo omamić. I nadal daje się omamić. Ale to już będzie koniec.

I JA tego dopilnuję, z całą skromnością Ostatniego Normalnego Człowieka na Ziemi. Zburzymy te ich piekielne miasta i na ich gruzach zbudujemy nową, lepszą cywilizację, w której SPYCHOLOGIA będzie religią.

Tylko w ten sposób niszczycielski postęp zostanie zatrzymany.


Czas ruszać. Życzcie Mi powodzenia.