Zgodnie z obietnicą – dzisiejszy
wpis dotyczy głupot wypisywanych o grach. Przedstawię dzisiaj teksty, które
zdążyły już obiec polskie serwisy o grach. Miesięcznik „Egzorcysta” numer
4/2015 został już opisany na wielu stronach o rozrywce elektronicznej. I musi
pojawić się też u mnie J.
Na wstępie muszę zaznaczyć, ze
jestem katolikiem – wierzę w Boga, chodzę do Kościoła itd. Jednakże, nie mogę
tolerować takiego braku wiedzy i nienawiści do gier ze strony współwyznawców.
To się nie godzi. Nie mam więc żadnych skrupułów przed obśmianiem tych głupot.
UWAGA! Będzie bardzo długo – ale
było warto J.
Zacznę więc od początku, czyli od
edytoriala (wstępniaka), w którym redaktor naczelny pisma – Artur Winiarczyk –
napisał:
Istnieją strony (internetowe –
dop. MY) i gry, które oprócz diabelskiej ornamentyki mają opcję podpisywania
cyrografu jako warunek uczestnictwa. (…) Są to realne wrota inicjacji.
Wydaje mi się, że ten cyrograf to
zwykły formularz rejestracyjny. Wszędzie trzeba wypełniać jakieś formularze,
ale nie wiedziałem, że za każdym razem podpisuję pakt z diabłem J.
W końcu wszyscy wiedzą, że jeżeli w wyrazie GOOGLE pozmieniamy kilka liter to
wyjdzie Szatan J.
Przejdźmy jednak dalej – do
pierwszego artykułu autorstwa Antoniego Ignasińskiego pt. „Jasne strony gier
komputerowych”. Już sam początek napawa optymistycznie:
W wielu środowiskach gry
komputerowe uznaje się za prostą i niekiedy bezwartościową rozrywkę {bo lepiej oglądać Sejm ;)}. Jest w tym dużo racji,
zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, iż wiele gier prezentuje antywartości {pewnie chodzi o takie jak przyjaźń i miłość ;)} i
antybohaterów {Mario? Rayman?}, a ich fabuła
koncentruje się na przemocy, agresji oraz destrukcji {Cities:
Skylines? No tak, tam się nie stawia kościołów…}.
W tym całym fragmencie aż kipi od
jasnych stron gier. Na szczęście kolejne zdania napawają większym optymizmem
(może nie spala nas od razu na stosach?).
Im dalej w magazyn, tym
zabawniej. Kolejny jest tekst nawróconego gracza – Piotr i „Przestrzeń w której mogłem panować”, który,
jak sam twierdzi, ogrywał wszystkich w Starcrafta – głównie swoich kumpli z
akademika i jakieś osoby w Sieci. Jak sam o sobie napisał:
(Byłem) jednym z najlepszych
graczy w Starcrafta w Polsce.
Jakieś pomysły, o kogo mogło
chodzić? J
Jedyny pozytywny akcent to przyznanie Autora, że wciąż lubi sobie pograć.
Zawsze coś J.
Natomiast kolejny artykuł jest
chyba najciekawszym z nich wszystkich. Przedstawiam tekst księdza dra Mariusza
Gajewskiego - „Wygrać za wszelką cenę. Okultyzm i satanizm w grach
komputerowych”. Tytuł jest chyba wystarczający, by znać treść, nie? J
Zacznę od… leadu:
Niektóre popularne gry
komputerowe pełne są satanistycznej i okultystycznej symboliki.
Przykład? Będzie za chwilę.
Najpierw inny fragment:
Nie jest tajemnicą, ze treści
promowane przez niektóre gry komputerowe w coraz większym stopniu nasączone są
antywartościami. Demoralizują one oraz dezorganizują świat wartości
pozytywnych, a przez to narażają dzieci i młodzież na społeczne wykolejenie i
uwikłanie w praktyki okultystyczne.
Szkoda, że za tak górnolotnym
słownictwem nie stoją fakty. Rozumiem, że „satanistyczne symbole” pojawiają się
w niektórych produkcjach (głównie RPG). Ale przecież w większości te symbole
były znakiem „tych złych” (chyba tylko w Gothicu były „neutralne”). Oczywiście,
takie stwierdzenie nie pasowałoby do tezy…
Wirtualna rozrywka z coraz
większym wyrafinowaniem promuje przemoc okraszoną bogatą symboliką
okultystyczną, a także wprowadza gracza w wątki fabuły odwołujące się do magii
i czarów. W grach na porządku dziennym są znaki spotykane w różnych grupach
satanistycznych, np. pentagram, odwrócony krzyż, ołtarz, mroczne kaplice,
trupie czaszki, szkielety i mroczne mogiły.
Kurcze, nie wiedziałem, że danse
macabre pochodzi z jakiejś gry.
Na szczęście - Autor był tak
miły, że podał przykłady takich gier (proszę trzymać się mocno krzesła!):
Idee przemocy i okultyzmu
promuje gra o wymownym tytule Dark Messiah of Might and Magic. Gra stanowi
swoistą satyrę na przekonania religijne.
Teraz na chwilę poluzujcie chwyt,
bo za chwilę stanie się jasne, czemu akurat ta gra jest diabelska. Łapcie za krzesło za 3…2…1…
Słabą stroną gry – jak
dowiadujemy się z recenzji, zamieszczonej na portalu poświęconym grom – jest
ograniczona możliwość stosowania okultystyczno-magicznych technik w celu
eliminacji przeciwników. Fakt ten rozczarowuje wielu graczy, dla których samo
zabijanie stało się nudne. Ponieważ gra zdecydowanie promuje rozwiązania
siłowe, gracz nie ma motywacji do stosowania zaklęć magicznych (…).
Trzymacie się mocno? Bo teraz
wisienka na torcie tego artykułu:
Są „na szczęście” także „mocne”
strony, jak możliwość zabijania przeciwników na różne sposoby i przyglądania
się ich umieraniu.
Czy ktoś to ogarnia? Z jednej strony
Autor gani grę za małą ilość okultyzmu, z drugiej – za zabijanie. Dziwnymi
ścieżkami kroczą umysły rozmaitych „naukowców”…
Dalej obrywa się grze Devil May
Cry 2, ale jest dość nudne, więc trzeba przejść dalej, ale pozostać przy tym
artykule.
Brutalne gry mogą powodować
wzrost agresji wśród młodzieży, a także przyczyniać się do zaniku wrażliwości
na przemoc w realnym życiu.
Warto tu podkreślić wyraz „mogą”
– to takie słowo-wytrych, które stosują niektórzy naukowcy, by w razie czego
nie wygłupić się (gdyby ich teorie ktoś obalił).
Aby wygrać w grze, trzeba
identyfikować się z agresorem, być katem, zadawać cierpienie. Wygrać za wszelką
cenę (taka jest idea tego typu gier) to schemat postępowania gracza.
No tak. Przecież w takich
szachach chodzi o przegranie. W rozmaitych gonitwach jeźdźcy nie tłuką batem po
zadzie Bogu ducha winne konie. Tylko Ci źli gracze tylko chcą wygrywać… i
jeszcze czerpać z tego przyjemność!
Tego typu gry nie pozostawiają
graczowi możliwości wyboru rozwiązań pozytywnych. Użytkownik zmuszony jest do
wyrządzania krzywdy, zadawaniu bólu i zabijania.
Czyli zupełnie inaczej niż np.
żołnierz na wojnie. Biedne piksele L.
Gry te w sposób bezpośredni
promują postawy o charakterze przestępczym i aspołecznym, zmuszając gracza do
bycia nieufnym i podejrzliwym.
Eeermm… nawet nie wiem jak to
skomentować. W życiu też przyjaciel może wbić nam nóż w plecy – i zrobi to w
rzeczywistości, nie w „wirtualu”. I nie istnieje quick load :/.
Gry komputerowe (…) rodzą
przekonanie o powszechności przemocy.
A nie są od tego Wiadomości?
Kurcze, ciągle się w tym gubię…
W dalszej części pisma znajdują
się kolejne wyznania „nawróconego” – „Ważniejsza niż dziewczyna”, Tomek, lat
30. Spodobało mi się kilka zdań:
Z czasem bardzo popularne stały
się gry FPP/FPS, w których „patrzymy” oczami bohatera {a
czym innym można patrzeć?}, a w obu rękach trzymamy najczęściej jakąś
broń.
To zdanie niby takie głupie nie
jest, ale jakieś takie – zabawne. Chcecie więcej? Proszę bardzo:
Zaczynałem od niewinnych gier
platformowych (…), a skończyłem na grach, które dokonywały we mnie ogromnego
spustoszenia. Grywałem też we wszelkiego rodzaju tzw. strzelanki, w których
wygrywa się wtedy, gdy…
Kolejne Audiotele! Kiedy wygrywa
się w strzelankach? A – gdy zrobi się pranie; B – gdy odmówi się „Zdrowaśkę”; C
– gdy wykona się salto w tył z przytupem; D – żadna z powyższych? Odpowiedzi
proszę nie wysyłać.
Bo brzmi ona tak:
… pierwszy pociągniesz za
spust.
Jakie to piękne – dobrze, że George
Lucas o tym pamiętał przy Hanie Solo i Greedo :P.
Nie miało dla mnie znaczenia,
czy trzymam w ręku piłę, gwoździarkę czy też karabin plazmowy. Nie zdawałem
sobie także sprawy z tego, że obrazy tryskającej na wszystkie strony krwi stawały
się dla mnie zupełnie normalne.
Wow, ten koleś był mistrzem gier
– potrafił strzelać z piły! No, chyba, ze chodziło o taką specjalną, co choćby
w Unreal była…
Podświadomie oswajałem się
również ze znakami okultystycznymi, które pojawiały się w większości moich gier
{to po co takie tworzył? :D}. W jednej z gier
strategicznych kierowałem siłami zła, by zniszczyć królestwo dobra.
Jakieś pomysły – o jaką grę może
chodzić?
Ale my tu gadu-gadu, a kocioł w
piekle czeka… Tak, jak kolejny artykuł. Już tytuł wskazuje na ogromną wiedzę
Autora – „Demoniczne gry komputerowe” pióra Tomasza Liszkowskiego (swoją drogą
– odpowiednie nazwisko na odpowiednim miejscu – Lich King? J
).
Wielu ludzi zatraciło czułość,
cierpliwość, delikatność, wrażliwość, szacunek wobec życia, a także
zobojętniało na sprawy wiary i Kościoła. Byli oni „wychowywani” przez gry
komputerowe. Wirtualny świat oferował im magię, okultyzm i satanizm (…).
Ciekawe co to znaczy „wielu” –
może jakaś statystyka? Ach, czego ja wymagam…
W swoim tekście Autor skupił się
na dwóch grach – „Dungeon Keeperze” i „Diablo III”. Pierwszej wytknął wcielanie
się w
złego strażnika lochów,
atakowanego przez dobrych ”bohaterów”.
Wytknięte zostały także „rzeźby
nagich kobiet” (jakby nie występowały w sztuce od stuleci). Natomiast dzieło
Blizzarda oberwało za umieszczenie w grze aniołów i demonów podobnych do tych
opisywanych w Biblii. Autor dodał także, że:
(…) Nie ma niekończącej się
wojny dobra ze złem, zło już dawno zostało pokonane (…).
Może będę trochę złośliwy, ale
skąd w takim razie tylu złych ludzi na Ziemi? Dalej Autorowi nie spodobało się,
ze resource Łowczyni demonów to nienawiść (ang. hatred). Jak sam pisze:
Przerażające są komunikaty, jak „Masz
za mało nienawiści!”
Widać, że nigdy nie skończyła się
Autorowi mana podczas healowania raidu J. Zakończenie artykułu jest,
w sumie, rozbrajające:
Fabuła gier serii Diablo skupia
się na fascynacji złem. Jest to opowieść o tym, jak bardzo jej ono potężne i
niebezpieczne.
Szach-mat Blizz, wyszło szydło z
worka! Tak naprawdę to tytułowy Diablo jest przebranym szpiegiem Nieba, którego
gracze-złoczyńcy zabijają i zapanowuje ZUO!
Przejdźmy dalej: Monika
Dobrogowska i „Komputerowy narkotyk”.
Gry logiczne czy strategiczne
kształtują umiejętność przewidywania i kalkulowania. Gry sportowe uczą
spostrzegawczości, zręczności oraz panowania nad stresem. A czego uczą tzw.
agresywne gry komputerowe?
Odpowiedzi brak, ponieważ Autorka
przechodzi do czegoś innego:
Zastanawiające jest, że jak
pokazują liczne badania socjologiczne i psychologiczne to właśnie gry
„agresywne” najbardziej przyciągają uwagę dzieci i młodzieży. Przeważnie są to
gry {WERBLE!} zręcznościowe.
Rozumiem – gry akcji, strzelanki
czy coś… Ale zręcznościowe? Dobrze, że nie przygodowe…
Idźmy dalej:
(…) Gry komputerowe to ogromna
gałąź przemysłu rozrywkowego (…). I tu należy zwrócić uwagę na pewne bardzo
niepokojące zjawisko. Okazuje się, że producenci gier zatrudniają „specjalistów
od uzależnień”.(…)
Ktoś wie o co chodzi? Bo ja nie
mam zielonego pojęcia…
Czas na crème de la crème i wywiad z cytowaną już
kilkukrotnie przeze mnie (i znana mi osobiście) doktor Iwoną Ulfik-Jaworską.
„Wirtualna przemoc – realne konsekwencje” powstał po jej rozmowie z dr Pawłem
Sokołowskim. Prof. S. Jonalizm pojawia się oczywiście w pytaniach (czy raczej –
stwierdzeniach):
Trudno nam wyobrazić sobie współczesną grę komputerową
pozbawioną elementów przemocy. Jest to jednak „zabawa w zabijanie”…
Jak się nie zna tematu, to i
trudno coś sobie wyobrazić. Jak się szuka gier tylko dla sensacji to tak to
jest. Bo, oczywiście, nie istnieją produkcje jak wspomniany Cities: Skylines, FIFA
czy inny Symulator Farmy. Istnieją tylko krwawe Wiedźminy, Soldier of Fortune
(dobrze, że naukowcy o nim zapomnieli) i Pokemony. (Wielokropek nie jest mój)
Odpowiedzi też są „odpowiednie”:
(…) W „agresywnych” grach
komputerowych gracz, sterując swoim wirtualnym bohaterem (awatarem) stosuje
różne formy agresji (m.in. bije, strzela, kopie) wobec widocznych na ekranie
posrai oraz niszczy przedmioty i różnego rodzaju mienie, np. samochody,
budynki. Twórcy gier wymyślają coraz bardziej wyrafinowane i okrutne formy
przemocy. „Zwykłe” zastrzelenie przeciwnika stało się czymś nudnym dla graczy {a jakie jest niezwykłe? Zaraz się dowiemy}, więc
poszukują oni „mocniejszych” scen. Dlatego w wielu grach można nie tylko
zabijać, ale również znęcać się nad przeciwnikami, stosować wymyślne tortury,
okaleczać ciuała przy użyciu różnych narzędzi. Możliwe jest np. palenie żywcem,
wysadzanie w powietrze, odcinanie głowy lub kończyn za pomocą maczety lub piły,
rozjeżdżanie pędzącym samochodem. Ponadto w niektórych grach można wcielić się
w demona czy władcę piekieł.
I teraz powiedzcie mi – ile
takich gier obecnie powstaje? Jedna-dwie na rok? Mówimy oczywiście o tych
„dużych” produkcjach, nie o jakiś przeglądarkowych J.
Wpis się rozrósł, ale trzeba
wytykać takie głupoty. Każdemu i bez litości!