sobota, 27 maja 2017

Dwie mafie

Zastanawiałem się od pewnego czasu, co można by dodać do bloga. Wreszcie przyszedł mi do głowy pomysł: pojedynki. I właśnie dzisiaj chciałbym zainaugurować taką kategorię.

Pomysł jest prosty – biorę dwa (w miarę) podobne do siebie „produkty” (gry, filmy itp.) i oceniam je według pewnych kryteriów oraz własnych odczuć, nadając im punkty. W komentarzach zaś proszę Was o Waszą ocenę.

Dzisiaj pojedynek dwóch gier o tej samej tematyce: Mafia: The City of Lost Heaven oraz The Godfather: The Game.

Cecha 1: Typ rozgrywki
           
Obie gry nieznacznie różnią się w tym aspekcie - są TPSami.
„Mafia” w trybie historii jest grą całkowicie liniową, czyli gracz przechodzi wszystkie misje po kolei, nie mając możliwości zwiedzenia miasta. W grze znalazły się jednak dodatkowe dwa tryby – „Free Ride” i „Free Ride Extreme”. Dla osób, które nie grały - pierwszy z nich umożliwia pojeżdżenie wcześniej odblokowanymi wozami po odblokowanych dzielnicach miasta bez wykonywania misji. Oznacza to, że tak naprawdę trzeba przejść cały wątek główny, by móc rozkoszować się bezstresową jazdą. Drugi tryb jest właściwie zestawem dodatkowych misji, służy do odblokowywania rzadkich wozów (o których później). Zostaje on odblokowany dopiero po wątku głównym.

Reszta wpisu znajduje się na blogu Forum Actionum: https://forum.cdaction.pl/blogs/entry/48494-dwie-mafie/

sobota, 20 maja 2017

Gry w Szpitalu

Ach, te media… Niedawno pewien dość znany polski YouTuber – Niekryty Krytyk - zamieścił na swoim kanale swój komentarz do pewnego odcinka TVN-owskiego docu-drama „Szpital” (link) . Odcinka, który tak mnie zainteresował, że postanowiłem go obejrzeć, choć od tego typu „seriali” trzymam się na spooorą odległość.

Skąd więc nagle moje zainteresowanie? To chyba oczywiste – bo pojawił się motyw brutalnych gier komputerowych :). UWAGA – będą spoilery ;). Link do odcinka (z player.pl) na końcu.

Oś fabuły jest zresztą opisana na powyższej stronie (nie trzeba już oglądać odcinka, wszystko jest jasne ;)):

Na SOR trafiają ofiary strzelaniny w szkole. Sprawcą masakry jest licealista, który zupełnie stracił kontakt z rzeczywistością. Chłopak od wielu tygodni grał w brutalne gry komputerowe i postanowił powystrzelać ludzi, którzy mu podpadli, często z błahych powodów. 16-letni uczeń przyszedł do szkoły z bronią i zaczął strzelać do swoich kolegów i nauczycieli. Matka chłopaka nie wierzy w winę syna i nie widzi nic złego w tym, że ten całymi dniami gra na komputerze. Policja prowadzi dochodzenie, tymczasem stan pacjentów jest bardzo ciężki. Wkrótce jedna z postrzelonych uczennic umiera…

Nie będzie to wielki spoiler jeśli napiszę, że na końcu ginie też ten chłopak, prawda? Pominięto też w tym opisie zachowanie ojca wspomnianej uczennicy –straszny z niego egoista, myśli tylko o sobie i swojej córce (która umiera pod koniec odcinka). Do tego strasznie jest krewki, ten nekrofil i sadysta :P.



Dobra, żarty na bok. Przy okazji pomyślałem także o czymś innym - pojawiły się kilka razy na moim blogu komentarze w stylu „a po co to robić te msmy?”. Właśnie tego typu seriale są odpowiedzią. Pokazywanie widzom „patrzcie jacy ci gracze są źli, mordują ludzi jak się nagrają i są niebezpieczni”. I, jak sądzicie, skąd się wziął pomysł na scenariusz?

I właśnie dlatego nie zamierzam przestać wyszukiwać i „wytykać” kolejnych głupot (a mam już kolejne). Nawet jeśli trafi to do zupełnie innych osób – ale należy to robić. Choćby dla samej zasady – wciąż po cichu liczę, że chociaż jeden naukowiec wejdzie tu, przeczyta i zrozumie swoje błędy.



Kończąc, daję obiecany link https://player.pl/seriale-online/szpital-odcinki,1171/odcinek-591,S00E591,67775.html

sobota, 13 maja 2017

Gracz równa się przestępca?

Po dwóch Przemyśleniach przyszedł czas na MSM-a, nie sądzicie? ;) Na dziś wybrałem artykuł Małgorzaty Teoplitz-Winiewskiej „Gry komputerowe a agresywność młodzieży” (Autorka zaznacza, że badania z artykułu zostały przeprowadzone, w ramach prac magisterskich, przez Annę Matejak i Aleksandrę Jemioł), który został opublikowany w książce „Przestępczość nieletnich” (red. Bożena Gulla i Małgorzata Wysocka-Pleczyk, 2009). I, szczerze się przyznam, pewnie nie zwróciłbym uwagi na tę książkę (w żadnej z bibliotek nie znalazłem jej w tagach „gry komputerowe” i pokrewnych), gdyby nie inna publikacja, którą też za jakiś czas będę omawiał.

Sam artykuł mógłby z powodzeniem trafić i do MSM-a i do Mądrze o grach, bo nie jest właściwie do końca głupi. Przynajmniej na tle tekstów spychologów, którzy się tu pojawiali i nieraz pojawią. Ale i tak trzeba trochę błędów wytknąć pani doktor, choć tag MoG dodałem.

Gotowi?

Gry komputerowe są niezwykle popularną formą rozrywki dzieci i młodzieży (…) Liczne badania nad wpływem grania w gry komputerowe przez młodzież (…) wskazują na wiele ważnych zależności między społecznymi kompetencjami, obrazem samego siebie czy też postawami wobec rzeczywistości a nasyceniem gier agresywnymi treściami.


Kto zgadnie do prac której znanej nam Pani Doktor odwołuje się Autorka? Podpowiem, że jej imię zaczyna się na I. Nie będę więc dalej rozwodził się nad tym fragmentem, dobrze?


Reszta wpisu znajduje się na blogu Forum Actionum: https://forum.cdaction.pl/blogs/entry/48479-gracz-równa-się-przestępca/

sobota, 6 maja 2017

Kanonizacja

Witajcie po Długim Weekendzie :). Pisząc poprzedni wpis przyszło mi do głowy coś jeszcze, właściwie bardziej związanego bardziej z filmami niż z grami, czyli tzw. kanoniczność. Będzie dość krótko. Od razu zaznaczę, że mogę trochę spoilerować.

Same przemyślenia nad tym tematem pojawiły się u mnie przy okazji informacji o wyrzuceniu przez Disney z kanonu Star Wars wszystkiego, co nie było zawarte w filmach. Wszelkie książki, komiksy, seriale animowane a także gry (w tym moje ulubione ostatnie dwie części Jedi Knight) jakby… przestawały istnieć. Podobne odczucia miałem przy okazji Dragon Ball Super i kwestii „kanoniczności” serii GT. [mcz] BTW – chyba się wreszcie zbiorę i napiszę porównanie tych dwóch serii, jak myślicie?

I tu właśnie pojawiają się u mnie pewne wątpliwości – jak to właściwie z tym kanonem jest? Wszyscy przyjęli, że to się zdarzyło, pogodzili się z niektórymi kwestiami a tu nagle przychodzi ktoś i mówi „Nie! Tego nie było, tamtego nie było, ta postać nie istnieje, stało się tylko to, to i to. O reszcie zapomnijcie i


Oczywiście, nie odmawiam twórcom prawa do rozporządzania własnym dziełem (choć najczęściej (vide DB) niekanoniczne stają się rzeczy stworzone przez kogoś innego), ale zawsze trochę mi się to wszystko potem gmatwa. Bo i czemu np. przygody Kyle Katarna nigdy się nie wydarzyły? Albo czy Goku nigdy nie osiągnie poziomu SSJ4? Bo ktoś tak powiedział?

A jakie jest Wasze zdanie w tym temacie?