W dzisiejszym wpisie zajmę się artykułem z czasopisma
„Edukacja i dialog” z listopada 2010 roku autorstwa Stanisława Juszczyka -
„Fascynacja młodzieży grami komputerowymi”.
Jesteście gotowi?
Gry komputerowe zajęły już trwałe miejsce w kulturze masowej. Wśród nich dostępne są gry akcji, symulatory zjawisk, procesów, czy zdarzeń, gry strategiczne, przygodowe i sportowe (…).
Pierwsze zdanie i pierwszy WTF – jakich zjawisk i jakich
zdarzeń? Które z nich pasuje do Symulator
kamienia albo Symulatora Farmy?
Ktoś może mi odpowiedzieć?
Dalej autor pisze o powiązaniu filmów i gier. Niby wszystko
ok, ale jedno zdanie jest tak śmieszne, że zalecam trzymać się mocno krzesła J
W wielu grach można znaleźć rozszerzenie podstawowej fabuły filmu, czy dodatkowe wątki np. gra Gears of War jest rozszerzeniem fabuły mega hitu Szklana pułapka, i odwrotnie (…).
John Fenix? Marcus McClane? Czy ktoś mi powie co GoW ma
wspólnego z Die Hardem – poza strzelaninami, oczywiście? Co autor brał przed
napisaniem tego artykułu? Ja też to chcę J.
(…)na kanwie gier komputerowych powstają filmy, np.: (…) Tomb Rider, (…) Hallo.
To już kolejny autor, który myli jeźdźca (rider) z łupieżcą
(raider). Niemniej, mi bardziej spodobało się Hallo J. Dobrze, że nie
„Hello” :P.
Dalej jest trochę przynudzania o wirtualnych światach
(Second Life, The Sims, WoW) oraz intermedialności, więc przejdę dalej.
(…)w sieci są dostępne proste, darmowe gry z nieskomplikowaną grafiką, wykonane w technologii flach (ang. flach games) (…).
Autorowi chyba gry pomyliły się z budką z piwem :P. Choć
może miał na myśli popularnych (przynajmniej kilka lat temu) Żulionerów? :P.
W wielu grach komputerowych, które wykorzystuje młodzież, jest dużo brutalności, przemocy i seksu.
Ten fragment jest podany za kilkoma autorami (także dr
Ulfik-Jaworską). Mnie bardziej zastanawia czemu nikt w takim razie nie pomaga
tym grom? Przecież są WYKORZYSTYWANE przez młodzież :P.
Gry są tak skonstruowane, że za dobrze rozegranie jej młodociany użytkownik jest nagradzany. Otrzymuje punkty, pochwałę słowną lub tekstową, interesującą melodię a nawet nowe „życie”. Pochwałę i punkty dostaje także za wymyślne i skuteczne pobicie przeciwnika, a za jego zabicie otrzymuje „nowe życie”.
Jeżeli jeszcze gdzieś przeczytam, że grach dostaje się
jakieś rzy… życia albo jakieś tajemnicze punkty (teraz to chyba tylko UPlay czy
coś) to nie ręczę za siebie. Niestety, tak to już jest z naszymi „naukowcami” –
jeden spisze od drugiego i później takie bzdury są „uświęcone przez autorytet”.
(Młody gracz) może chcieć jeszcze lepiej zgładzić przeciwnika, aby otrzymać więcej punktów i wygrać grę.
Jak można jeszcze lepiej zgładzić? Bardziej brutalnie czy
może mniej?
Często w grach wojennych przeciwnikami stają się przedstawiciele innych ras a nawet konkretnych krajów, np. Chińczycy, Irakijczycy czy Afgańczycy, co prowadzi do wskazywania wroga i nauki rasizmu.
Wiem o czym mowa - gram ostatnio w Rome 2 i zaczynam już nienawidzić Starożytnych Greków. Choć może
powinienem Brytów :D? Jednakże, kogo w takim razie mam nienawidzić po np.
HoMMie V? Mrocznych Elfów?
Gry logiczne, kształtujące pamięć i łamigłówki, strategiczne i symulacyjne, zapewniające rywalizację z programem komputerowym nie tylko rozwijają zdolności percepcyjne, a także wiele umiejętności niezbędnych na różnych poziomach edukacji, tak jak m.in.: szybkie czytanie (np. Pamięć, Postrzeganie, Szybkie Czytanie), poznawanie historii (Empire Total War, Chronicles of Mystery: Drzewo Życia, Dragon Age: Początek, Rise of Nations) (…).
Hmmm…
Czy mi się tylko wydaje, czy autor właśnie sam sobie zaprzeczył? W Empire przecież walczymy z innymi
nacjami. I co tu robi DA, w jaki sposób uczy nas historii? Chyba świata gry…
Albo autor wierzy w smoki, reinkarnację, podwodne cywilizacje i Świętego
Mikołaja, parafrazując „klasyka” :D.
Największym
plusem tego artykułu jest wskazanie pod koniec tekstu na rodziców, którzy
powinni lepiej kontrolować w co grają ich dzieci.
Ale
czy dojście do takiego wniosku wymaga wypisania tylu głupot?
PS.
Za tydzień, z racji Świąt, wpisu nie będzie. Życzę wszystkim mokrych jajek…
eee… to znaczy… wiecie o co chodzi J.