Dzisiejszy wpis jest kontynuacją tego z zeszłego tygodnia.
Czyli, innymi słowy, jest msm-em ;).
W dalszej części artykułu Autorka przedstawia swoje badania,
które zostały przeprowadzone w lubelskich szkołach podstawowych okresie od listopada 1997 roku do marca 1998
roku, wśród uczniów (tak, uczniów – co za seksizm!) VII i VIII klasy. Szkoda,
że się nie załapałem :(. Oczywiście, zostali podzieleni na dwie grupy –
komputerową (K) i niekomputerową (NK).
Wyniki są chyba oczywiste, ale i tak je opiszę, bo są
świetne :). Skrótów będzie jak najmniej.
Numer jeden – ustosunkowanie do samego siebie:
Osoby z grupy NK mają znacznie szersze zainteresowania (np.
filatelistyka, paleontologia) i bogatsze formy spędzania czasu niż chłopcy
„komputerowi”. Równocześnie spośród wszystkich osób badanych tylko chłopcy z
grupy NK wyrażają pragnienie samodoskonalenia i „bycia lepszym człowiekiem”. W
grupie K natomiast istotnie częściej dąży się do przeżywania przyjemności i
nowych wrażeń, a poczucie własnego szczęścia uzależnia od posiadania różnego
rodzaju dóbr.
Widać, że wyniki są bardzo dokładne – te dane liczbowe :P.
Nie rozumiem też czemu uzależnienie od zbierania znaczków – czyli wydawania
pieniędzy na kawałki papieru ;) – jest akceptowane przez spychologię. No
co?
W sumie to nie do końca rozumiem o co chodzi z
samodoskonaleniem. Czy chęć nauczenia się drugiego języka jest
samodoskonaleniem? Jeśli tak, to znaczy, że ja naprawdę jestem jakiś dziwny…
Mon Dieu!
Stosunek do innych ludzi:
Chłopcy „komputerowi” wykazują znacznie częściej nieufność
i ostrożność względem innych niż „niekomputerowi”. Ponadto twierdzą, że są w
stanie zrobić coś na rzecz innych jedynie wówczas, gdy uzyskają w zamian jakieś
korzyści. Osoby z grupy NK w takich sytuacjach natomiast istotnie częściej
biorą pod uwagę dobro drugiej osoby i gotowi są na bezinteresowną pomoc.
Ciekawi mnie jedna rzecz przy tego typu badaniach – pisane
są z całym przekonaniem osoby, która jedyne, co zrobiła to przygotowanie i
rozdanie ankiet a potem podsumowanie ich.
Niby super, pięknie. Ale takie badania nie dają 100% szans
na poznanie ludzi. Nie uważam, że są złe – łatwiej tak przebadać dużo osób -
ale nie można wówczas mówić, że z całą stanowczością tak jest.
A najlepszym przykładem na bezinteresowną pomoc jest pewien
mieszkaniec dziewiętnastowiecznego Londynu – Kuba Rozpruwacz.
Stosunek wobec cierpienia:
Chłopcy z grupy NK znacznie częściej niż „komputerowi”
wyrażają współczucie wobec osób cierpiących i potrzebujących. Ponadto osoby z
grupy K obawiają się choroby, cierpienia i nie widzą sensu przeżywania takich
doświadczeń.
Eeee… czyli na Ziemi istnieją ludzie, którzy lubią
doświadczać chorób i cierpieć? Nie oceniam – każdy lubi co innego – ale
uwielbienie dla własnego cierpienia nazywa się masochizmem.
Stosunek do przemijania i śmierci:
Wśród chłopców „komputerowych” istnieje silny lęk przed
śmiercią, osoby z grupy NK natomiast znacznie częściej uważają śmierć za coś
naturalnego i zarazem nieuniknionego.
Cóż… Nie bardzo mam się tu czego przyczepić. Bo i czego
miałbym?
Ostatni punkt – stosunek do przyrody i wszechświata:
Osoby z grupy K znacznie częściej wykazują obojętność wobec
przyrody, podczas gdy „niekomputerowi” istotnie częściej podejmują aktywne
działania na rzecz ochrony przyrody. W grupie „komputerowej” ponadto częściej
wyrażano lek, niepokój i brak poczucia bezpieczeństwa wobec wszechświata.
Tego to już zupełnie nie rozumiem. O ile działanie na rzecz
przyrody (ciekawe niby jakie – „sprzątanie świata” za odpowiednie służby? Liga
Ochrony Przyrody (która działała w mojej szkole i cośtam się kiedyś
angażowałem)? Wyrzucają papierki po cukierkach?) jakoś przełknę, to już „lęk
wobec wszechświata” jest dla mnie totalnie niezrozumiały. O co Autorce
chodziło? Że obawiam się, że to wszystko kiedyś zniknie? Że mnie porwie UFO
albo że w kapsule przybędzie na Ziemię niemowlę z ogonem i nie uderzy się w
głowę?
Czas na podsumowanie – będzie dłużej ;):
(…) Wśród osób „komputerowych” znacznie częściej pojawiają
się cechy postawy „mieć” wobec rzeczywistości. (…) Nie czują się zobowiązani do
doskonalenia siebie a koncentrują się bardziej na nabywaniu i gromadzeniu dóbr
Takie nastawienie wydaje się przeniesione wprost z rzeczywistości gier
komputerowych, gdzie posiadanie np. broni, pieniędzy jest warunkiem przetrwania
(…).
A więc to dlatego gracze uwielbiają wszystko chomikować! Jak
widać - nie tylko w grach! Ja ostatnio do kieszeni włożyłem sporo śniegu (przyda
się na jakiegoś bossa), sześćdziesiąt książek, czajnik, zapasowe ubranie (na
wypadek gdybym chciał się nagle całkowicie przebrać), oraz kołpak od Malucha.
Do drugiej kieszeni wsadziłem jeszcze grzejnik, lodówko-zamrażarkę, piętnaście
kilo cukru i sześć baniaków wody (po 8 litrów każdy).
A Wy, przyznajcie się, co zawsze nosicie przy sobie?
Mając poczucie zagrożenia {w kieszeni je mają? No tak,
wszystko się może przydać…} ze strony innych osób, chłopcy „komputerowi”
przyjmują wobec nich postawę ostrożności, a nawet agresywności (…).
Co oznacza, że wszyscy mili panowie, którzy chcą pokazać
„kotki w piwnicy” dziecku, powinni wybierać tylko te „niekomputerowe” :P.
(…) Osoby „komputerowe” uważają cierpienie za coś
krzywdzącego i niezasłużonego, coś najgorszego, co może człowieka spotkać. (…)
Nadal tego nie pojmuję – chyba nikt nie chce cierpieć. Nie
można wymagać od każdego, że będzie się zachowywał np. jak święty Maksymilian
Kolbe. Bo chyba Autorka nie sugeruje, że osoby niegrające marzą, by ciężko
zachorować?
(…) Chłopcy „komputerowi” wyobrażają sobie przyszłość jako
osiąganie życiowych sukcesów i gromadzenie dóbr. Równocześnie przeżywają silny
lek przed śmiercią, łącząc ją z negatywnymi przeżyciami, z bólem, z utratą
wszystkiego, co wcześniej zgromadzili w życiu – pieniędzy, dóbr materialnych,
wiedzy i pozycji społecznej itp.
Chwila, chwila! Czy Autorka właśnie… sama sobie zaprzeczyła?
Paragraf wcześniej pisze o „odwrażliwieniu i zobojętnieniu na ludzką krzywdę
wskutek mechanizmu desensytyzacji” a tutaj nagle gracze łączą śmierć z
negatywnymi przeżyciami? Pewnie Autorka miała coś innego na myśli. Ale i tak
spodziewałem się np. „nie boją się śmierci, bo mają trzy życia” albo „kody na
nieśmiertelność” tudzież „respawn”. Jestem całkowicie zaskoczony taką zmianą
retoryki.
Nie wiem też czy zauważyliście, ale „wiedza” pojawia się w
tym fragmencie zaraz obok dóbr materialnych! Pytanie tylko czy „komputerowcy”
to wpisali i Autorka nie zauważyła jaką wartością jest dla nich wiedza, czy
Autorka dopisała to graczom, żeby aż tak źle nie wypadli. Jak sądzicie?
Swój emocjonalny stosunek do przyrody chłopcy „komputerowi”
określają jako obojętny i wykazują brak wrażliwości na przejawy niszczenia
środowiska naturalnego i obojętność wobec zagrożeń oraz większą tolerancję dla
aktów przemocy na zwierzętach, czego sami są niejednokrotnie sprawcami. Można
sądzić, że jest to efekt desensytyzacji i treningu w zakresie niszczenia i
zabijania.
Okeeej… Równie dobrze można o to obwinić np. wiek (wiecie,
nastoletni bunt, „gimbaza” (no, wtedy jeszcze parę lat do nich ;))) albo
wychowanie. Choć gry wydają się chyba ciekawsze. Akurat w tej materii nie mogę
się wypowiedzieć, bo nie znam dokładnych wyników przedstawionych badań.
I właściwie na tym bym zakończył, ale pisząc te dwa posty
naszły mnie pewne Przemyślenia. Przede wszystkim muszę zaznaczyć, że nie kłócę
się z sensem takich badań – super, że są przeprowadzane. Szkoda tylko, że
późniejsze „opisywanie” jest tak bardzo stronnicze, nie zawiera żadnych
konkretnych danych (choćby i liczbowych) i trudno je w jakikolwiek sposób
zweryfikować.
Bo jakoś nie wierzę, że osoby niegrające są wszystkie takie
dobre, grzeczne, spokojne i absolutnie święte. A o nich nie ma NIGDY ani słowa
w jakichkolwiek badaniach (co zapewne już zauważyliście z moich wpisów ;)) –
poza wzmianką, że są pod każdym względem LEPSZE od graczy.
A co gorsza – takiemu naukowcowi trzeba wierzyć na słowo. Co
niektórzy czynią…