Ostatni Czarny Piątek był dla mnie czasem żniw. Kupiłem całe
dwie gry, a konkretniej DLC do tych, które już mam. I coś mnie przy okazji
tknęło.
UWAGA! Dawno nie marudziłem, więc najwyższy czas to nadrobić
;).
Czemu właściwie służą płatne DLC? Oczywiście, chodzi o
zarobek dla firm. Ale czy muszą być tak drogie? Rozumiem dodatki typu Serca z
kamienia, które zawierają wiele godzin rozgrywki itd. Bardziej zastanawia mnie
taki Intruz do DA: Inkwizycji.
Jeśli ktoś nie wie to w największym skrócie jest to…
zakończenie gry. Akcja toczy się dwa lata po ostatnim bossie i zamyka kilka
wątków. To trochę tak, jakby szóstą część Harry’ego Pottera zakończyć zaraz po
[spoiler alert!] śmierci Dumbledore’a i potem kazać sobie dopłacać za
możliwość poznania zakończenia. Co za bezsens.
Szczególnie, że sama podstawkę kupiłem za jakieś 45 złotych
z rok temu a teraz GOTY za kilka złotych więcej. Co gorsza – gdybym wcześniej
kupił edycję o innej nazwie (tez ktoś nawymyślał…) to na każde DLC z osobna
musiałbym wydać… tyle co na wspomnianą edycję. I to w tej samej promocji? Quo
vadis, granżo?
Drugi zakup odkładałem „na kiedyś” już od jakiegoś czasu.
Chodzi o pierwszy (bo nie wątpię, że będzie ich więcej) dodatek do Heoresa VII.
Podstawkę kupiłem w zeszłe Święta i niedawno, całkiem przypadkiem, odkryłem
„szary” zamek – Fortecę – dla mnie niedostępny, ale irytujący faktem, że na
mapie zaczęły pojawiać się stworzenia z dodatku (w tym niesławny Chomik Bojowy
;)) pomimo faktu, iż takowego nie posiadałem. A czemu ni – zapytacie. Otóż
kosztował tyle co podstawka! Szczęśliwie udało mi się go kupić bardzo tanio,
ale nie o to mi chodzi w tym wpisie.
Bo o ile rozumiem, że developerzy muszą na czymś zarabiać.
Ale czemu w takim razie nie zaczną wydawać swoich gier w odcinkach, jak jakieś
seriale?
Oh, wait…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz