sobota, 10 grudnia 2016

Co z tymi DLC-kami?

Ostatni Czarny Piątek był dla mnie czasem żniw. Kupiłem całe dwie gry, a konkretniej DLC do tych, które już mam. I coś mnie przy okazji tknęło.

UWAGA! Dawno nie marudziłem, więc najwyższy czas to nadrobić ;).

Czemu właściwie służą płatne DLC? Oczywiście, chodzi o zarobek dla firm. Ale czy muszą być tak drogie? Rozumiem dodatki typu Serca z kamienia, które zawierają wiele godzin rozgrywki itd. Bardziej zastanawia mnie taki Intruz do DA: Inkwizycji.

Jeśli ktoś nie wie to w największym skrócie jest to… zakończenie gry. Akcja toczy się dwa lata po ostatnim bossie i zamyka kilka wątków. To trochę tak, jakby szóstą część Harry’ego Pottera zakończyć zaraz po [spoiler alert!] śmierci Dumbledore’a i potem kazać sobie dopłacać za możliwość poznania zakończenia. Co za bezsens.

Szczególnie, że sama podstawkę kupiłem za jakieś 45 złotych z rok temu a teraz GOTY za kilka złotych więcej. Co gorsza – gdybym wcześniej kupił edycję o innej nazwie (tez ktoś nawymyślał…) to na każde DLC z osobna musiałbym wydać… tyle co na wspomnianą edycję. I to w tej samej promocji? Quo vadis, granżo?

Drugi zakup odkładałem „na kiedyś” już od jakiegoś czasu. Chodzi o pierwszy (bo nie wątpię, że będzie ich więcej) dodatek do Heoresa VII. Podstawkę kupiłem w zeszłe Święta i niedawno, całkiem przypadkiem, odkryłem „szary” zamek – Fortecę – dla mnie niedostępny, ale irytujący faktem, że na mapie zaczęły pojawiać się stworzenia z dodatku (w tym niesławny Chomik Bojowy ;)) pomimo faktu, iż takowego nie posiadałem. A czemu ni – zapytacie. Otóż kosztował tyle co podstawka! Szczęśliwie udało mi się go kupić bardzo tanio, ale nie o to mi chodzi w tym wpisie.

Bo o ile rozumiem, że developerzy muszą na czymś zarabiać. Ale czemu w takim razie nie zaczną wydawać swoich gier w odcinkach, jak jakieś seriale?


Oh, wait…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz