sobota, 14 kwietnia 2018

Wreszcie coś naprawdę mądrego


Było kilka tygodni przerwy, więc czas na… nie, nie MSMa, drodzy czytelnicy, choć takie treści też się tu znajdą. Tym razem trzeba (w końcu) zająć się drugą stroną skali… A w każdym razie pozycją bliższą tej „drugiej stronie” :P, czyli MoG. Książce Ewy Krzyżak-Szymańskiej i Andrzeja Szymańskiego pt. „Profilaktyka nowych uzależnień wśród dzieci i młodzieży, zarys problematyki” (2013) należy przyznać, że stara się przedstawiać gry tak, jak nauka nakazuje. Nie zawsze wychodzi (o czym zaraz się przekonacie), ale jest z całą pewnością dużo lepiej, niż w wielu opisywanych już przeze mnie MSMach.

Zajmę się tylko jednym rozdziałem, zatytułowanym „Gry komputerowe jako najbardziej niebezpieczne zabawy współczesnych czasów – profilaktyka uzależnienia od gier”.

W ostatnim czasie jedną z najpopularniejszych form rozrywki stały się gry komputerowe. {przypis} W 1972 roku powstała pierwsza gra komputerowa „PONG” przedstawiająca uproszczoną grę w ping-ponga.

Pierwszy fragment (a ściślej – przypis) wróży niezbyt dobrze reszcie tekstu. Ale spokojnie:

(…) Obecnie ich twórcy, wykorzystując dynamiczny rozwój techniki komputerowej, doprowadzili do tego, ze stały się one intrygujące dla konsumentów, zarówno pod względem fabuły, grafiki, jak i dźwięku.

Dziękuję Autorom za te słowa – wreszcie coś mądrego ktoś napisał, a nie w kółko „gry są coraz brutalniejsze!” :).



(…)Wbrew powszechnym opiniom w gry komputerowe, oprócz dzieci i młodzieży, równie chętnie grają dorośli. Amerykańska organizacja ESA (…) podaje, że w USA średni wiek gracza wynosi 33 lata. Jeśli chodzi o nasz kraj, zgodnie z wynikami badań z 2011 roku, które zostały przeprowadzone przez Interaktywny Instytut Badań Rynkowych na 1000 Polaków, najliczniejszą grupę graczy stanowiły osoby dorosłe w wieku 25-30 lat (26%), z kolei nastolatkowi, w wieku 15-18 lat, obejmują 10% populacji graczy.

Kolejny bardzo dobry (i bardzo ważny!) fragment – trzeźwe spojrzenie, dane i nie odwoływanie się do stereotypów. Czyli wszystko to, co powinno cechować dobrą naukę.

(…)Dzisiaj zjawisko gier komputerowych budzi coraz większy niepokój wychowawców, pedagogów i rodziców. Wynika to z faktu nie tylko niskiego poziomu nadzoru i słabej kontroli rodzicielskiej nad tym zagadnienie, ale także z obawy, iż gry wywierają negatywny wpływ na rozwój dzieci i młodzieży oraz że uzależniają. Pojawiają się też liczne mity na ich temat, które w dyskusjach praktyków i teoretyków próbuje się raz podtrzymywać, innym razem obalać.

I tym razem muszę Autorów pochwalić – zauważyli rolę rodziców (i nauczycieli) w wychowaniu dzieci.

Dalej Autorzy wymieniają gatunki gier, ale to trochę nudne – szczególnie, że zrobili to zaledwie poprawnie, ponieważ… odnieśli się do staroci typu Space Ace. Niemniej – nie mam co się czepiać. Idźmy dalej – krótki fragment podrozdziału „Negatywne aspekty grania w gry komputerowe. Dlaczego krótki? Bo jakbym oceniał tylko ten podrozdział to w tytule widzielibyście „The Best of MSM” :).

W ramach zainteresowania zaletami i wadami gier komputerowych pojawiło się szereg badań próbujących udowadniać założone tezy o szkodliwości bądź pozytywach ich oddziaływania na użytkownika. Należy zaznaczyć, że ogólna ocena gier jest niejednoznaczna i do dnia dzisiejszego nie przeprowadzono takiej naukowej eksploracji, która w sposób zasadniczy zmieniłaby to stanowisko.

Nic dodać, nic ująć.



Dalej jest o systemach oceniania gier (PEGI, USK i ESRB), ale także jest całkiem sporo ciekawych treści dla nauczycieli i rodziców, choćby linki do materiałów z kampanii społecznej „Graj Bezpiecznie”… Tylko szkoda, że już nie działają :(. Warto jednak przytoczyć kilka fragmentów:

Aby uchronić dzieci i młodzież przed szkodliwym wpływem gier komputerowych, w pierwszej kolejności realizuje się działania skierowane do rodziców. Mają one na celu:
poznanie przez opiekunów sposobu oddziaływania gier komputerowych na nieletniego gracza,
zaznajomienie rodziców z rodzajami gier komputerowych dostępnych na rynku,
edukowanie rodziców w zakresie wykorzystania gier w rozwoju dziecka.
Celom tym przyświeca idea, aby prawni opiekunowie mogli świadomie czuwać nad rozwojem dziecka, wykorzystując w jego zabawie czy edukacji rozsądnie i krytycznie dobrane gry komputerowe.

I tu mam pytanie do Was – czy w Waszej szkole (lub szkole Waszego dziecka) organizowane są takie kursy/szkolenia? Z ciekawości zajrzałem na stronę mojej dawnej podstawówki i znalazłem jedynie informację o przeciwdziałaniu cyberprzemocy… Ale może rodzice mają więcej opcji ;).

Rodzice, przy wyborze gier dla swojego dziecka – pod względem wieku i niebezpiecznych treści w niej zawartych – mogą korzystać z (…) systemu klasyfikacji PEGI. Jednak każde dziecko jest inne i to rodzice muszą podejmować ostateczną decyzję, jakie obrazy i doświadczenia będą odpowiednie dla ich podopiecznych. Jeśli uznają, że gry, w które dziecko chce zagrać, są dla niego nieodpowiednie, powinni porozmawiać o tym z dzieckiem, a w sytuacji braku pozytywnego skutku rozmowy, muszą konsekwentnie wprowadzić odgórne zasady, chroniące dziecko przed negatywnym skutkiem gier.

Cóż… Tutaj mam pewne uwagi – typu, że dziecko i tak znajdzie sposób na zagranie (choćby u kolegi), ale w sumie co ja się tam znam ;). Dodatkowo, wreszcie, po tylu MSMach, trafili się Autorzy, którzy pokazują KTO odpowiada za dziecko. I, co ważniejsze, nareszcie zauważają ważną kwestię – że dzieci nie są takie same. Chwała im! :)

Dalej Autorzy wymieniają, za H. Konowalukiem, „pewne reguły korzystania z gier komputerowych przez dzieci, które rodzice powinni przyswoić i ich przestrzegać”. Oto one:

1. Rodzice powinni uczyć się nowości przed dziećmi (pozwala to na zachowanie autorytetu w oczach dziecka)
2. Rodzice powinni grać wspólnie z dzieckiem (pozwala to dbać o wzajemną komunikację i zaufanie)
3. Rodzice powinni sposkojnie {nie moja literówka…} i rzeczowo oceniać wątki treściowe gier tak, aby nauczyć dziecko do nich dystansu
5. Rodzice powinni wprowadzić dyscyplinę czasową korzystania z gry, w przedziale od 30 minut do 45 minut.

Tu chyba nawet nie mam co dodawać – tylko tyle, że dobrze, że ktoś to napisał. Gdyby tylko Ci wszyscy zatwardziali przeciwnicy gier zechcieli to przeczytać...

Już prawie koniec  - na zakończenie rozdziału Autorzy przedstawiają „mity dotyczące korzystania z gier komputerowych przez nieletnich wg H. Jenkinsa z Massachusetts Institute of Technology”:

1. Powszechna dostępność gier prowadzi do epidemii przemocy wśród nieletnich ->Dane statystyczne policji amerykańskiej nie potwierdzają, by gracze popełniali więcej przestępstw niż ci nieletni, którzy nie grają (…).
2. Badania naukowe dowodzą, ze brutalne i pełne przemocy gry wzmagają agresję u ich odbiorców -> Badania prezentujące taki pogląd zwykle są wycinkowe, niepełne i posiadają błędną metodologię. Zachodzi korelacja między agresją a chęcią grania w pełnie przemocy gry (gry komputerowe są jednym z czynników mogących wywołać zachowania agresywne, jednak brak jest wystarczających badań, które by to udowodniły).
3. Głównymi odbiorcami gier są dzieci -> Faktem jest też, że 62% graczy konsolowych i 60% grających na PC ma więcej niż 18 lat i te proporcje pogłębiają się na „niekorzyść” dzieci w miarę jak dorasta  starzeje się pierwsza generacja „wychowanych” na graniu.
4. W gry grają w zasadzie tylko mężczyźni -> Historycznie jest to prawda. W ostatnich latach jednak zmienił się stosunek sił i nie tylko jest coraz więcej grających kobiet, ale na przykład w sektorze gier internetowych (casual) jest już więcej graczy-kobiet niż graczy-mężczyzn.
5. Gier używa się do szkolenia żołnierzy – dzieci w nie grające uczą się wiec zabijania -> Wg D. Grossmana dzieci grające w symulatory militarne uczą się odruchów żołnierskich – reagowania agresją i brutalnością. Jehgo badania jednak oparte były na założeniach, że grający jest wyrwany z kontekstu kulturowego, nie podchodzi krytycznie do prezentowanych treści i chętnie powtórzy swoje zachowania z wirtualnego świata w świecie rzeczywistym.
6. Gry nie przekazują nam żadnych pozytywnych wartości -> Potocznie mówi się, że gry są głupie, oparte na prostych bodźcach reakcji i nie mogą niczego dobrego nauczyć. Wg H. Jenkinsa gry mogą uwrażliwiać społecznie, uczyć emocji, przedstawiać poważne rozterki etyczne.
7. Gry przyczyniają się do społecznej alienacji -> Z osób grających często 60% gra ze znajomymi, 33% z rodzeństwem, 25% z małżonkami lub rodzicami. Nawet w przypadku gier zaprojektowanych dla jednej osoby często siada ich więcej – komentując, udzielając rad grającemu, dopingując. Jednocześnie ciągle rośnie odsetek gier do rozgrywek wieloosobowych.
8. Kontakt z grami znieczula -> Dzieci bez najmniejszych problemów odróżniają zabijanie wirtualne od prawdziwego i przywiązują do nich inne wartości emocjonalne. Brutalne gry prowadzą tylko i wyłącznie do brutalnych gier, nie do brutalnych czynów.

Czyli, praktycznie, to, o czym tu piszę od dłuższego czasu, ale przedstawione w sposób bardziej naukowy (tak, zauważyłem „słowo-wytrych” ;)).

Na zakończenie – słowo o aneksie... pojawiają się tam „propozycje materiałów dydaktycznych dotyczących problematyki uzależnienia od gier komputerowych”. Niby okej, ale pojawia się tam… propozycja użycia odcinka serialu „Na dobre i na złe” pt. „Gry komputerowe to zło”. Znalazłem w Sieci omówienie tego odcinka (jakby ktoś znalazł oryginał to proszę o link ;)) i… raczej bym go nie pokazywał uczniom w czasie lekcji, bo naraziłbym się na śmieszność :).

Ale, w ogólnym rozrachunku, uważam, że książka jest świetna. Szkoda tylko, że częściej są cytowane jednak te, które piętnują gry… Ale i tak polecam – MajinYoda ;).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz