Część drugą wpisu z książki Małgorzaty Przybysz-Zaremby pt.
„Uzależnienia młodzieży od współczesnych mediów” (2008) zacznę od rozdziału
1.5. „Indywidualne przypadki uzależnienia komputerowo-sieciowego”, punkt 1.1.1
„Przypadki uzależnienia od gier komputerowych”.
Odpuszczam sobie pierwszy przypadek – drugi jest ciekawszy
(i dłuuugi, poskracałem go):
Chłopiec, lat 7. Zainteresował się komputerem zanim opanował sztukę chodzenia. (…) Szybko pojmował o co chodzi w poszczególnej grze {jednej?}. Kiedy miał 3 lata był w tym naprawdę dobry. Miał kilku starszych braci, którzy też lubili grać, więc w domu był duży wybór gier. To właśnie ich ilość nie pozwalała chłopcu się nudzić. (…) Do domu wprowadził rywalizację {bo przecież rodzeństwo nigdy wcześniej ze sobą nie rywalizowało…}. Porównywał swoje wyniki w grze z wynikami braci i upewniał się, że jest dobry w tym, co robi. Dawało mu to mu to satysfakcję i siłę, aby spędzać kolejne godziny w wirtualnym świcie. Dziś chłopiec ma 7 lat. Nie wyobraża sobie życia bez komputera. (…) Chodzi do szkoło, bo jest zmuszany przez rodziców {jak miałem 7 lat też nie lubiłem chodzić do szkoły, a nie miałem jeszcze kompa wtedy}. (…) Je obiad, odrabia lekcje, bo wie, że taka jest droga do gry. (…) Wszystko jest w porządku, kiedy gra dobrze mu idzie, ale w momencie, kiedy zaczyna przegrywać wyzwala się w nim ogromna agresja {HULK SMASH!}. Staje się wściekły, rozżalony {??}, potrafi uderzać pięściami w przedmioty, a nawet w ludzi {?}. Rodzice martwią się o niego, bo stracili nad nim wszelką kontrolę {to też wina gier, a nie „olewactwa” rodziców?}. Ze szkoły ciągle napływają skargi. Chłopiec jest „pyskaty”, chce być najlepszy {o Boże!}, nie znosi porażek, przejawia agresję w stosunku do starszych, wszystkie spory chce rozwiązywać biciem {jak prawdziwy kibol :D}. Często przenosi sceny z gier komputerowych w sytuacje w swoim życiu, np. naśladują obejrzane sposoby uderzenia drugiej osoby {FATALITY!}.
Jak by to skomentować… już wiem! Nic dziwnego, że rodzice
nie interesowali się dzieckiem – przy ich płodzeniu też widać nie uważali,
skoro chłopiec miał KILKU starszych braci :D.
Dalej Autorka opisuje przeprowadzone przez siebie (w 2005
roku) badania, opisuje ich przebieg itd.
Jest to nudne, więc przejdę nieco dalej – do wyboru gier w zależności od płci
badanych gimb… gimnazjalistów:
(…) Dziewczęta częściej wskazywały na gry zręcznościowe i przygodowe, czyli takie, w których agresja i przemoc występuje z mniejszym nasileniem {?}. Chłopcy natomiast są zwolennikami gier angażujących gracza w różne formy zachowań agresywnych (np. Tibia, Quake, Starcraft, Commandos, Mortal Kombat {ani słowa o jakże wówczas DOOMIE? Dziwne :)} oraz gier sportowych (np. FIFA, NBA).
Co w tym złego, zapytacie? Oto odpowiedź:
Niestety takie rodzaje gier, podwyższają poziom agresywności wśród graczy. Dowodem na to są m.in. badania przeprowadzone przez Katolicki Uniwersytet Lubelski, które wskazują, ze chłopcy w wieku 12-14 lat korzystający z gier, które angażują gracza w akty przemocy, są bardziej impulsywni w działaniu oraz nastawieni na podporządkowanie sobie innych {ale długie zdanie}. (…)
Z tymi badaniami to chyba chodzi o przeprowadzone przez dr
Ulfik-Jaworską, częstego gościa w żartach o naukowcach zajmujących się grami
:D.
Reasumując, powyższe rozważania pokazują, iż świat gier komputerowo-sieciowych szczególnie pociąga osoby młode, zagubione w świecie dorosłych {?}, szukające własnych granic {keine grenzen?} oraz potrzebujące wsparcia i dowartościowania (…). Młodzież grająca w gry komputerowe, w których dominuje strzelanie i zabijanie (…) oswaja się z okrucieństwem, co prowadzi do obniżenia wrażliwości moralnej, a zatem utożsamiając się z bohaterami naśladują ich i przenoszą ich style zachowań do realnego życia.
Hmmm… to już wiem czemu ostatnio ciągle szukam stalowych i
srebrnych mieczy. Jeszcze tylko znaleźć jakiegoś Utopca do ubicia. Ech… dobra,
Triss, idziemy stąd*. :D
Jest też mądre zdanie w tym fragmencie (fanfary!):
Niepokojący jest jednak fakt, iż dorośli nie kontrolują czasu spędzanego przez dzieci przy komputerze (…).
Jest przynajmniej jakaś łyżka miodu :D.
W książce zostały zawarte także porady dla rodziców,
autorstwa wspomnianego już w poprzednim wpisie ks. Dariusza Sikorskiego. Wymienię
dwa z nich:
1. Powinieneś wiedzieć, w jakie gry grają Twoje dzieci. Powinieneś sprawdzać jakie gry znajdują się w domowym komputerze i w jakie gry grają dzieci u kolegi czy koleżanki. Przed podjęciem decyzji o kupnie gry komputerowej ważne jest, abyś uzyskał rzetelną informację na jej temat. Bowiem nieświadomy rodzic może obecnie bez wahanie kupić jedną z najbardziej brutalnych gier komputerowych Carmageddon 2000 TDR {sic!}, kiedy dziecko na przykład powie, że to po prostu wyścigi samochodowe. Należy uważnie oglądać pudła – czasem można znaleźć jakieś napisy drukowane drobną czcionką w mało widocznym miejscu.
Cóż, niby jest ok – przesłanie jak najbardziej słuszne.
Szkoda, że Autor wszystko zepsuł błędem w nazwie (powinno być TDR 2000) oraz
nie zauważył, że istnieje już system PEGI (Autorka podaje, że tekst wyczytała w
2006 roku, czyli gdy te oznaczenia już były) :D. Ale to pewnie jakieś narcyzy
oceniały J.
2. Powinieneś ustalić zasady, z jakich gier dzieci mogą korzystać, a które z gier są dla nich niedozwolone i dlaczego. Sam zakaz nie wystarczy – ważne jest, aby rozmawiać z dziećmi o oddziaływaniu gier zawierających przemoc na ich psychikę. Należy również proponować dzieciom gry edukacyjne, logiczne, encyklopedie i programy do interaktywnej nauki języków obcych itd.
Ponownie – mogę się pod tym podpisać. Aczkolwiek, sam grałem
w SoF mając lat 10 :). Więc ten argument jest inwal… nieważny.
Warto zaznaczyć, że pozostałe 4 punkty nie są głupie – zakaz korzystania z kompa pod nieobecność rodziców, wprowadzenie ograniczenia na korzystanie z komputera, zasada najpierw obowiązki, potem komputer czy zapraszanie rówieśników do domu i pokazywanie innych form zabawy.
Wybaczymy więc Autorce głupoty, które znalazły się w
poprzednim wpisie, co? :)
* Dla jasności – gram w „dwójkę”, bo „trójki” jeszcze nie
kupowałem :D.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz