sobota, 20 czerwca 2015

Psychol, badania i porady

Część drugą wpisu z książki Małgorzaty Przybysz-Zaremby pt. „Uzależnienia młodzieży od współczesnych mediów” (2008) zacznę od rozdziału 1.5. „Indywidualne przypadki uzależnienia komputerowo-sieciowego”, punkt 1.1.1 „Przypadki uzależnienia od gier komputerowych”.

Odpuszczam sobie pierwszy przypadek – drugi jest ciekawszy (i dłuuugi, poskracałem go):

Chłopiec, lat 7. Zainteresował się komputerem zanim opanował sztukę chodzenia. (…) Szybko pojmował o co chodzi w poszczególnej grze {jednej?}. Kiedy miał 3 lata był w tym naprawdę dobry. Miał kilku starszych braci, którzy też lubili grać, więc w domu był duży wybór gier. To właśnie ich ilość nie pozwalała chłopcu się nudzić. (…) Do domu wprowadził rywalizację {bo przecież rodzeństwo nigdy wcześniej ze sobą nie rywalizowało…}. Porównywał swoje wyniki w grze z wynikami braci i upewniał się, że jest dobry w tym, co robi. Dawało mu to mu to satysfakcję i siłę, aby spędzać kolejne godziny w wirtualnym świcie. Dziś chłopiec ma 7 lat. Nie wyobraża sobie życia bez komputera. (…) Chodzi do szkoło, bo jest zmuszany przez rodziców {jak miałem 7 lat też nie lubiłem chodzić do szkoły, a nie miałem jeszcze kompa wtedy}. (…) Je obiad, odrabia lekcje, bo wie, że taka jest droga do gry. (…) Wszystko jest w porządku, kiedy gra dobrze mu idzie, ale w momencie, kiedy zaczyna przegrywać wyzwala się w nim ogromna agresja {HULK SMASH!}. Staje się wściekły, rozżalony {??}, potrafi uderzać pięściami w przedmioty, a nawet w ludzi {?}. Rodzice martwią się o niego, bo stracili nad nim wszelką kontrolę {to też wina gier, a nie „olewactwa” rodziców?}. Ze szkoły ciągle napływają skargi. Chłopiec jest „pyskaty”, chce być najlepszy {o Boże!}, nie znosi porażek, przejawia agresję w stosunku do starszych, wszystkie spory chce rozwiązywać biciem {jak prawdziwy kibol :D}. Często przenosi sceny z gier komputerowych w sytuacje w swoim życiu, np. naśladują obejrzane sposoby uderzenia drugiej osoby {FATALITY!}.

Jak by to skomentować… już wiem! Nic dziwnego, że rodzice nie interesowali się dzieckiem – przy ich płodzeniu też widać nie uważali, skoro chłopiec miał KILKU starszych braci :D.

Dalej Autorka opisuje przeprowadzone przez siebie (w 2005 roku)  badania, opisuje ich przebieg itd. Jest to nudne, więc przejdę nieco dalej – do wyboru gier w zależności od płci badanych gimb… gimnazjalistów:

(…) Dziewczęta częściej wskazywały na gry zręcznościowe i przygodowe, czyli takie, w których agresja i przemoc występuje z mniejszym nasileniem {?}. Chłopcy natomiast są zwolennikami gier angażujących gracza w różne formy zachowań agresywnych (np. Tibia, Quake, Starcraft, Commandos, Mortal Kombat {ani słowa o jakże wówczas DOOMIE? Dziwne :)} oraz gier sportowych (np. FIFA, NBA).

Co w tym złego, zapytacie? Oto odpowiedź:

Niestety takie rodzaje gier, podwyższają poziom agresywności wśród graczy. Dowodem na to są m.in. badania przeprowadzone przez Katolicki Uniwersytet Lubelski, które wskazują, ze chłopcy w wieku 12-14 lat korzystający z gier, które angażują gracza w akty przemocy, są bardziej impulsywni w działaniu oraz nastawieni na podporządkowanie sobie innych {ale długie zdanie}. (…)

Z tymi badaniami to chyba chodzi o przeprowadzone przez dr Ulfik-Jaworską, częstego gościa w żartach o naukowcach zajmujących się grami :D.

Reasumując, powyższe rozważania pokazują, iż świat gier komputerowo-sieciowych szczególnie pociąga osoby młode, zagubione w świecie dorosłych {?}, szukające własnych granic {keine grenzen?} oraz potrzebujące wsparcia i dowartościowania (…). Młodzież grająca w gry komputerowe, w których dominuje strzelanie i zabijanie (…) oswaja się z okrucieństwem, co prowadzi do obniżenia wrażliwości moralnej, a zatem utożsamiając się z bohaterami naśladują ich i przenoszą ich style zachowań do realnego życia.

Hmmm… to już wiem czemu ostatnio ciągle szukam stalowych i srebrnych mieczy. Jeszcze tylko znaleźć jakiegoś Utopca do ubicia. Ech… dobra, Triss, idziemy stąd*. :D

Jest też mądre zdanie w tym fragmencie (fanfary!):

Niepokojący jest jednak fakt, iż dorośli nie kontrolują czasu spędzanego przez dzieci przy komputerze (…).

Jest przynajmniej jakaś łyżka miodu :D.

W książce zostały zawarte także porady dla rodziców, autorstwa wspomnianego już w poprzednim wpisie ks. Dariusza Sikorskiego. Wymienię dwa z nich:

1. Powinieneś wiedzieć, w jakie gry grają Twoje dzieci. Powinieneś sprawdzać jakie gry znajdują się w domowym komputerze i w jakie gry grają dzieci u kolegi czy koleżanki. Przed podjęciem decyzji o kupnie gry komputerowej ważne jest, abyś uzyskał rzetelną informację na jej temat. Bowiem nieświadomy rodzic może obecnie bez wahanie kupić jedną z najbardziej brutalnych gier komputerowych Carmageddon 2000 TDR {sic!}, kiedy dziecko na przykład powie, że to po prostu wyścigi samochodowe. Należy uważnie oglądać pudła – czasem można znaleźć jakieś napisy drukowane drobną czcionką w mało widocznym miejscu.

Cóż, niby jest ok – przesłanie jak najbardziej słuszne. Szkoda, że Autor wszystko zepsuł błędem w nazwie (powinno być TDR 2000) oraz nie zauważył, że istnieje już system PEGI (Autorka podaje, że tekst wyczytała w 2006 roku, czyli gdy te oznaczenia już były) :D. Ale to pewnie jakieś narcyzy oceniały J.

2. Powinieneś ustalić zasady, z jakich gier dzieci mogą korzystać, a które z gier są dla nich niedozwolone i dlaczego. Sam zakaz nie wystarczy – ważne jest, aby rozmawiać z dziećmi o oddziaływaniu gier zawierających przemoc na ich psychikę. Należy również proponować dzieciom gry edukacyjne, logiczne, encyklopedie i programy do interaktywnej nauki języków obcych itd.

Ponownie – mogę się pod tym podpisać. Aczkolwiek, sam grałem w SoF mając lat 10 :). Więc ten argument jest inwal… nieważny.

Warto zaznaczyć, że pozostałe 4 punkty nie są głupie – zakaz korzystania z kompa pod nieobecność rodziców, wprowadzenie ograniczenia na korzystanie z komputera, zasada najpierw obowiązki, potem komputer czy zapraszanie rówieśników do domu i pokazywanie innych form zabawy.

Wybaczymy więc Autorce głupoty, które znalazły się w poprzednim wpisie, co? :)




* Dla jasności – gram w „dwójkę”, bo „trójki” jeszcze nie kupowałem :D.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz