sobota, 22 kwietnia 2017

Butem w reboota

Marudziłem już na wersje HD wciskane jako nowe gry. Chciałem, by twórcy wskrzesili parę gier. Nadszedł więc znów czas, by sobie nieco pomarudzić :). Wybór padł na rebooty oraz remake’i, które właściwie (choć wiem, ze nieco błędnie – aczkolwiek różnice są IMO niezbyt duże) utożsamiam z jednym – wciskaniem ludziom tego samego kotleta w innej panierce i z frytkami zamiast ziemniaków.



Pierwszy raz „odnowienie” znanej serii nie spodobało mi się przy Casino Royale z 2006 – jakby nie patrzeć jest to reboot Jamesa Bonda – głównie ze względu na, no właśnie, fakt bycia rozpoczęciem od początku serii, która wydawała mi się nieskończona – wiecznie młody agent MI6, grany przez coraz to nowych aktorów pokonuje kolejnych wrogów zgodnie z aktualnymi trendami. Aż tu nagle okazuje się, że „Bond” wcale nie walczył z Sowietami, bo początek jego działalności przypada na… czasy po Zimnej Wojnie. I „M” jest kobietą od początku :O. Tego mój „fanowski” umysł zdzierżyć nie mógł. A wprowadzenie w Sepctre "nowego" Blofelda (w tej roli świetny Christoph Waltz – pierwszy raz chciałem, by Bond przegrał :P) spowodowało, że na wszelkie takie „pomysły” patrzę mocno nieufnie.

A tu nagle okazuje się, że koniec drugiej dekady XXI wieku będzie zapamiętane jako pasmo „to samo od nowa” – „nowy” MacGyver, „nowi” Power Rangers, „nowy” RoboCop, „nowy” Columbo…

No, z tego ostatniego się, na moje szczęście, wycofali. Ale ileż można? Wiem, że się czepiam, ale tak, jak już pisałem – wolę coś nowego, nawet jakby miało być kontynuacją, niż rozpoczynanie od nowa tego samego. Tak, jakby scenarzystom skończyły się pomysły – co, w sumie, chyba, nie powinno się zdarzyć – tylko metodą spychologów (i leniwych uczniów i studentów) – kopiuj-wklej i zmień kilka szczegółów. Totalny bezsens.



Oczywiście, niektóre remake’i wyszły całkiem nieźle – Człowiek z blizną Briana de Palmy chociażby (inna sprawa, że jest obecnie bardziej rozpoznawalny od pierwowzoru z 1932 roku) czy „nowy” Batman (choć pewnie fani Nietoperza mieli to samo, co ja przy Bondach). Ale to nie znaczy, że każdy musi spróbować i „zacząć stare od nowa”.


Dobra, pomarudziłem sobie ;). Życzę Wam udanego dnia i długiego weekendu – wyjeżdżam i wpisu za tydzień nie będzie :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz